Trwający kilka lat proces w ramach formuły partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP) spełznął na niczym. Rada miasta nie zgodziła się na zmiany w planie finansowym gminy, które otworzyłyby drogę do zawarcia umowy na kompleksowy remont rynku wraz otaczającymi go ulicami, a następnie dzierżawę wszystkiego aż na 10 lat. Serce Starego Miasta będzie remontować samo – małymi krokami.
Firma Warbud, która złożyła ofertę na remont Rynku, chciała przeprowadzić wszystkie prace w zaledwie dwa lata, później administrując obszarem inwestycji przez dekadę, pobierając za to miesięczną opłatę. Byłoby to wręcz ekspresowe remedium na zły stan zabytkowej infrastruktury w sercu Starego Miasta. Ale jednocześnie spowodowałby zobowiązanie, które musiałyby dźwigać władze miasta wybierane w trzech kolejnych wyborach. Obecnie rządzący zdecydowali, że swoim następcom nie będą robić takiego prezentu. Choć z drugiej strony nierozwiązany problem rewitalizacji Starego Miasta to też kiepski spadek.
O losie rewitalizacji rynku w formule PPP radni zdecydowali na sesji w zeszłym tygodniu. Zanim to nastąpiło, Przemysław Szulfer, dyrektor administracyjno-finansowy w Warbud, długo przekonywał ich, że warto.
- W Polsce formuła partnerstwa publiczno-prywatnego nie jest jeszcze dobrze znana i rozpowszechniona. Natomiast w krajach Europy Zachodniej z powodzeniem stosuje się ją od kilkunastu lat, realizując różnorodne projekty. Zarówno z udziałem samorządów, jak i jednostek na szczeblu centralnym. Oferta, którą mamy dla Kędzierzyna-Koźla, jest skrojona dokładnie na miarę oczekiwań, możliwości i potrzeb – mówił.
Podkreślał przy tym, że formuła ma wielką zaletę - zobowiązania w ten sposób zaciągnięte nie wliczają się do ogólnego zadłużenia gminy, a więc nie zbliżyłby miasta do obowiązujących limitów określonych w ustawie o finansach publicznych. A to oznacza większą elastyczność w zarządzaniu miejskimi finansami.
Co dokładnie inwestor zaoferował miastu? Firma chciała kompleksowo zrewitalizować rynek o powierzchni około 6 tys. mkw i 12 przylegających do niego ulic o łącznej długości około 3 km. Cały proces wzięłaby na siebie - począwszy od przygotowania dokumentacji projektowej, poprzez uzyskanie wszelkich pozwoleń, aż po fizyczne wykonanie robót. Prace projektowe miały się rozpocząć jeszcze latem tego roku. Oddanie do użytku wyremontowanego rynku i ulic nastąpiłoby w ciągu dwóch lat, co jest tempem iście ekspresowym. Do tego momentu miasto nie ponosiłby żadnych kosztów. Następnie przez 10 lat firma administrowałaby terenem, dbając o bieżące utrzymanie. Samą inwestycję wyceniono na ponad 23 mln zł. Miasto spłacałoby ją w ramach comiesięcznych rat na rzecz Warbudu przez cały okres obowiązywania umowy. Do tego dochodziłaby opłata rzędu prawie 90 tys. zł miesięcznie za utrzymywanie zrewitalizowanego obszaru oraz koszt rozłożenia płatności na raty w wysokości prawie 4 mln zł. Łączne obciążenie dla gminy zamknęłoby się w kwocie około 38 mln zł.
Procedura przygotowawcza do przetargu w ramach PPP była współfinansowana przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości. Powstał program funkcjonalno-użytkowy. Później toczył się dialog konkurencyjny w trzech turach. Powstała dokumentacja przetargowa i ogłoszono postępowanie. Z dwóch firm wybrano jedną - Warbud. W lutym złożyła ona ofertę.
- Realizując inwestycję w formule PPP bierzemy pełną odpowiedzialność za wykonane prace przez cały okres użytkowania, co jest gwarancją ich najwyższej jakości. W ciągu 24 miesięcy wykonamy kompleksową inwestycję, rozwiązując tym samym problem złego stanu infrastruktury w tej części miasta. Realizacja porównywalnego przedsięwzięcia siłami własnymi gminy zajęłaby wiele lat i wymagała przeprowadzenia przynajmniej kilku odrębnych procesów inwestycyjnych, co, o czym jestem przekonany, pod wszelkimi względami byłoby mniej efektywne. Dla nas ta rewitalizacja, jako firmy, która sytuuje się wśród liderów rozwiązań PPP i ma na rynku ustaloną renomę, byłaby przedsięwzięciem modelowym i prestiżowym - przekonywał Przemysław Szulfer.
Szulfer zapewniał także, że koszty, które spadną na miasto w związku z realizacją inwestycji w formule PPP, nie będą wyższe od kosztów, które poniosłoby ono, wykonując te same prace w ramach kredytu bankowego. Wówczas nie miałoby jednak zapewnionej obsługi całego procesu inwestycyjnego.
Przedstawiciele firmy nie ukrywali, że są zdziwieni kierunkiem, w którym potoczyły się sprawy na sesji. A mianowicie, czy zadanie w ogóle realizować z udziałem partnera prywatnego. Jak przyznał w przerwie sesji Przemysław Szulfer, firma była przekonana, że to nie podlega już dyskusji, skoro miasto od kilku lat prowadzi procedurę zmierzającą do wyboru partnera prywatnego. W jednym z banków Warbud uzyskał już nawet promesę finansowania całego przedsięwzięcia. Co najwyżej inwestor spodziewał się, że dalszym negocjacjom podlegać będzie zakres i kształt rewitalizacji. Tymczasem okazało się, że radni na temat zamiarów firmy mieli wiele podstawowych pytań i raczej pesymistyczne nastawienie.
- Nastawienie rady raczej nie wynikało z braku wiedzy, ponieważ te informacje były dostępne. Zaważył więc brak przekonania, co do tego, że jesteśmy sobie w stanie pozwolić na tak dużą inwestycję, zaciągając przy tym wieloletnie zobowiązanie, do czego sprowadzałaby się umowa z inwestorem. Sądzę, że należy poszukać innych rozwiązań - komentuje Andrzej Kopeć, przewodniczący rady miasta.
Partnerstwo publiczno-prywatne zawitało do Kędzierzyna-Koźla już podczas kampanii przed wyborami w 2010 roku. Jako remedium na wiele inwestycyjnych bolączek miasta wskazywał je Tomasz Wantuła. Później jako prezydent próbując stosować je w praktyce. W największym uproszczeniu chodzi o przekazanie firmie realizacji zadania, które należy do samorządu, w zamian za zobowiązanie do uiszczania opłaty za korzystanie z infrastruktury przez ustalony okres – przeważnie wieloletni. W tym czasie zarządcą obiektu jest inwestor. W Kędzierzynie-Koźlu nic z tego nie wyszło. Ostatnim przedsięwzięciem, które uruchomione jeszcze w poprzedniej kadencji (2012 rok) do dziś pozostaje otwarte, jest rewitalizacja kozielskiego Rynku – dziś mocno zaniedbanego, z pewnością niebędącego wizytówką miasta, jak ma to miejsce niemal wszędzie. Po zeszłotygodniowej decyzji rady miasta też wszystko wskazuje na to, że procedura zakończy się niczym.
- Ten projekt jest nierealny jeśli chodzi o możliwości inwestycyjne naszego miasta - ocenił radny Tomasz Scheller. - Przeznaczenie tak dużych nakładów tylko na rynek w Koźlu w sytuacji, gdy w wielu częściach miasta nie są spełnione potrzeby podstawowe jak chodniki czy ulice, wydaje się nieracjonalne. Poza tym podejmując zobowiązania na tak wiele lat, stworzymy obciążenie, z którym będą musieli zmagać się nasi następcy, co uważam za nieodpowiedzialne - uznał.
Rada miasta negatywnie zaopiniowała zamiar uwzględnienia wydatku w wieloletniej prognozie finansowej aż do roku 2027, co miało być pierwszym krokiem na drodze do realizacji zadania. Teoretycznie nie została ona definitywnie zamknięta, bo inwestor wydłużył czas oczekiwania na ofertę do maja, ale zważając na to, że przedsięwzięcie nie ma poparcia rady miasta w całości, a jednoznacznie nie opowiedziała się za nim również prezydent Sabina Nowosielska, całą sprawę można uznać za zamkniętą.
W wieloletniej prognozie finansowej gminy pozostawiana więc będzie kwota 15 mln zł. To ramy finansowe, w których urząd będzie się poruszał, krok po kroku realizując inwestycje w obszarze rynku i ulic przybocznych. Najpierw prace mają objąć płytę rynku. Później remontowane będą ulice. Prace mają się rozpocząć w 2017 lub 2018 roku.
- Od 2012 roku trwa dyskusja o tym, czy i jak remontować Rynek. Najwyższy czas zacząć działać. Bez wątpienia należy zmienić wizerunek tego miejsca, aby było ono jedną z naszych wizytówek. Na pytanie, w jakiej należy zrobić to formule, odpowiedź padała na sesji. Powzięcie zobowiązania na tak długi okres czasu przy jednoczesnym przekazaniu obszaru pod administrację prywatnego inwestora nie zostało ocenione jako optymalne. Mamy zabudżetowane 15 mln zł i wydaje mi się, że realizując prace etapami zmieścimy się w takich ramach finansowych - podsumowuje prezydent Sabina Nowosielska.
Inwestor chciał wyremontować kozielski rynek i przejąć go na 10 lat. Został odesłany z kwitkiem
- Grzegorz Stępień
- 19.04.2016 17:44
Data dodania:
19.04.2016 17:44
Napisz komentarz
Komentarze