Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 3 listopada 2025 05:05
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Walczyli o Spławikowy Puchar Prezesa. Zawody wędkarskie na Kanale Gliwickim

Na wodach Kanału Gliwickiego odbyły się zawody o Spławikowy Puchar Prezesa. Pomimo kapryśnej, deszczowej pogody do rywalizacji stanęło 19 wędkarzy, w tym 5 juniorów.
Walczyli o Spławikowy Puchar Prezesa. Zawody wędkarskie na Kanale Gliwickim

Deszczowe chmury nie zniechęciły wędkarzy, którzy licznie stawili się nad brzegiem Kanału Gliwickiego. W siatkach zawodników pojawiły się m.in. karasie, leszcze, płocie, ukleje i inne gatunki charakterystyczne dla tego akwenu.

W zawodach wzięli udział mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla i okolic, oraz mieszkańcy województwa śląskiego.

 Czterogodzinna rywalizacja pozwoliła wyłonić najlepszych.

Klasyfikacja seniorów:

1. Sebastian Namysło
2. Sebastian Paczuła
3. Zenon Machoś

Klasyfikacja juniorów:

1. Mateusz Baron
2. Mateusz Przewrocki
3. Piotr Przewrocki

Organizatorzy składają serdeczne gratulacje wszystkim uczestnikom za sportową postawę i osiągnięte wyniki. 
Dziękujemy wszystkim za obecność i stworzenie świetnej atmosfery. To dzięki wam zawody mają swój niepowtarzalny charakter – podkreśla Wojciech Czapla prezes koła Azoty PZW.

Miłośnicy wędkarstwa nie będą długo czekać na kolejną okazję do spotkania, już w październiku odbędą się następne zawody.
 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

stary_wędkarz 18.09.2025 18:58
Wędkarstwo to wspaniała rzecz i nie każdy to czuje bo nie każdy musi, chce, czy rozumie. I nie chodzi tu o połów, a głównie o co innego – obcowanie z naturą, obserwację przyrody, odpoczynek, wyciszenie, spotkanie towarzyskie, gadanie z kumplami o głupotach albo o sprawach poważnych, rozpalenie ogniska, zerwanie się z domu i poskładanie myśli do kupy, nocleg w namiocie oraz inne rzeczy. A dopiero na końcu o instynkt drapieżnika, łowcy. Teraz jest modne a na pewnych akwenach nawet nakazane „no kill”, czyli że złowionych ryb nie zabieramy a puszczamy wolno. I ok, tylko że w takim stanie rzeczy ta zabawa robi się najzwyczajniej głupia i niehumanitarna, bo dla zabawy męczymy zwierzęta a potem wypuszczamy je okaleczone i one mogą nie przeżyć mimo wypuszczenia. To tak jakby na sportowo i zupełnie legalnie okładać bliźnich pałką po głowie i ciąć nożem, ale nie zabijać. To może dalsza ewolucja tej aktywności – zakaz zakładania na żyłkę przynęty i haka? I też będzie dobrze dla pasjonatów. Główne pytanie jednak jest takie – ZA CO W TAKIM RAZIE PŁACIĆ? W 1990r. zrobiłem sobie i opłaciłem kartę wędkarską (w komisariacie Milicji Obywatelskiej w Reńskiej Wsi). Jako nastolatek zarobiłem na tą przyjemność zbierając kilka dni truskawki na polach w wiosce Dębowa. Karta wędkarska była tania jak barszcz, dostępna nawet dla niepracującej młodzieży z biednych rodzin. Trzy lata temu, kiedy ostatnio opłacałem tą przyjemność jako dorosły pracujący, musiałem zapłacić równowartość około 7% mojej wypłaty netto a nie zarabiam najniższej krajowej. To była równowartość mojego miesięcznego czynszu za mieszkanie albo inaczej licząc półmiesięcznych kosztów wyżywienia. I - co ważne – uprawniało mnie to do połowu TYLKO NA WYBRANYCH akwenach lub fragmentach akwenów, wszędzie indziej są opłaty dodatkowe. A 35 lat temu sprawa była prosta – jedna opłata i łowisz gdzie chcesz w całej Polsce (wody nizinne) a jak chciałeś jechać na pstrągi w góry, to znaczek dodatkowy – wody górskie. A dzisiaj jacyś prezesi i zarządy akwenów. Co to w ogóle jest?! Przecież te rzeki, jeziora i stawy stworzyła natura, no z wyjątkiem sztucznych wyrobisk, ale to było za wspólne pieniądze. Jak na przykład koło wędkarskie może zarządzać fragmentem rzeki Odry i pobierać opłaty z tego tytułu?! A może za chwilę karta grzybiarza za jakie 1000PLN/rok albo opłata dla zarządu kola od sterowania ruchem chmur deszczowych? Jak który chce kroić kasę, niech sobie kupi ziemię, wykopie dziurę, zaleje wodą, zarybi, utrzyma, skosi, opryska, ogrodzi, najmie ochronę, opłaci podatki inne cuda i potem spija ten miód. BAWIMY SIĘ, OWSZEM, ALE ZA SWOJE.

Abrakadabra 20.09.2025 17:33
Jak nie wiesz o co chodzi to chodzi o pieniądze.Jak mogło dojść do takiego absurdu że my dzierżawimy od Katowic kanał gliwicki gdzieś tam na Śląsku ( o ile się nie mylę) a oni dzierżawią naszą kędzierzyńska ODRE i trzeba im płacić nie pamiętam ile w tym roku ale chyba dodatkowo 100 zł .To jest dopiero wał jedni płacą drugim za możliwość wędkowania a Śląscy wędkarze i tak wybierają nasza kędzierzyńska ODRE gdyż nie muszą dopłacać do dodatkowego znaczka.Kiedys pani Skarbnik koła reńska wieś mówiła że jak się zmieni władza w Pl to będzie koniec dzierżawy i co ??? Ktoś z portalu KK24 mógł by się zainteresować jak doszlo do takiej transakcji dzierżawy rzeki i to opisać w jakimś artykule bo dużo osób to ciekawi.

Członek 20.09.2025 17:47
A taki prezes musi mieć duży brzuch. To skąd ma go mieć? 10 konferencji z cateringiem i się wyowali.

driver 17.09.2025 12:53
Nie moja bajka, preferuję bardziej aktywne spędzanie wolnego czasu. Wielogodzinne siedzenie na brzegu (nierzadko z browarem), nie służy zdrowiu ani relacjom w rodzinie.

stary_wędkarz 18.09.2025 19:36
Słowa-klucze: 1) zrozumienie – wędkarstwo, to nie tylko bezczynne siedzenie, to masa innych ciekawych rzeczy wymagających ruchu i myślenia a często odwagi; sprzyja zdrowiu jak nie wiem co; relacje rodzinne potrafi naprawić znacznie szybciej i znacznie taniej, niż najlepszy psychoterapeuta, czy psychiatra; piwo jak jest to jest – zawsze lepiej smakuje niż w murowanym wyszynku na mieście a jak już jest, to mało, bo trzeba dbać o bezpieczeństwo swoje i sprzętu – jak przesadzisz na rybach z alko, to nawet możesz nie wrócić do domu, jak się nawalisz w miejskim barze, to grozi ci jedynie wstyd, że zrzygałeś się w taksówce w drodze do domu do której włożyli cię uczynni znajomi 2) urozmaicenie – to, że ktoś lubi wędkarstwo nie znaczy, że to jedyna forma jego aktywności i pole zainteresowań – wędkarz może być sztukmistrzem walki, triatlonistą, czynnym spadochroniarzem albo jakimś innym typem bawiącym się nadmiernym poziomem adrenaliny 3) tolerancja – jeden lubi ogórki a inny ogrodnika córki. Za dużo stereotypów, panie, a za mało wiedzy. Trzy pełne doby, samemu, najlepiej w rzęsistym deszczu, w sezonie na sandacza (wrzesień-listopad) na zadupiu bez drogi, sklepu, kibla, łazienki, komputera i z wyposażeniem tylko takim, które udźwigniesz na własnym grzbiecie (namiot, żywność, narzędzia, opał, sprzęt wędkarski) i dodatkowo najlepiej ze sceptycznie nastawionymi lokalsami z buzującym testosteronem wyprostowałyby Tobie pewne stereotypy i prawdopodobnie pokazałyby, co to jest aktywne spędzanie czasu, planowanie, logistyka i inne takie.

Maniu 17.09.2025 08:01
Mordercy ryb. Co wam te zwierzęta zrobiły?! Rozrywki szukacie w cierpieniu niewinnych istot? Chore.

Jacek 17.09.2025 12:15
My nie mordujemy. My zabijamy

L°° 20.09.2025 13:33
Maniu, rybie wsjo rawno czy ją zje norka amerykańska, kormoran, czapla, czy pan Czapla albo Wiesio...

Poma 17.09.2025 00:06
Ten prezes bardzo podobny do dyrektora liceum. Nawet nazywa się podobnie.

sierota po PiS 16.09.2025 23:13
Podziwiam za długotrwałe moczenie kija w bezruchu.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ