Już w sobotę w Domu Kultury Lech odbędzie się koncert „Rock na Nowy Rok”. Przed publicznością zaprezentują się zespoły: Inni oraz Znikający Punkt. Z członkami drugiego z nich rozmawiamy nowej płycie oraz problemach, z jakimi borykają się młodzi muzycy w naszym mieście.
Zespół Znikający Punkt powstał w Opolu w 2010 roku. Z pierwotnego składu kapeli ostał się w niej jedynie jej założyciel, Damian Trojniarz. Aż do teraz przez Znikający Punkt przewinęło się około 20 osób, aktualnie jego skład tworzą: Damian Trojniarz, Aleksandra Trojniarz, Paweł Korejba i Piotr Kucharski. Jaka jest geneza jego nazwy?
- Nawiązuje ona do znanego filmu, który był manifestem młodego pokolenia lat 70. ubiegłego stulecia. Gdy myślałem nad nazwą zespołu, film przyszedł mi na myśl. Utożsamiamy się z przesłaniem filmu, którym jest walka jednostki niepotrafiącej odnaleźć się w otaczającym świecie. Praca od 8 do 16 aż do emerytury, która być może nigdy nie nastąpi, nie jest optymistycznym scenariuszem – opowiada Damian.
1 stycznia zespół wydał swoją trzecią płytę zatytułowaną „We’re Vanishing Point”. W niedzielę, 1 lutego odbędzie się premiera teledysku do pierwszego kawałka z krążka pt. „Reign of Rock’n’Roll”.
- Chcemy wypromować się troszkę tym teledyskiem. Mamy nadzieję, że ludzie zobaczą power, który prezentujemy na scenie i dotrzemy w ten sposób do większej grupy słuchaczy. Na ostatniej płycie można znaleźć zarówno nowe kawałki nagrane przez zespół, jak również starsze utwory w nowych aranżacjach. Większość tekstów jest autorstwa członków zespołu. Śpiewamy głównie w języku angielskim. Mówimy o tym, co nas wkurza w kraju, mamy też teksty polityczne, a także teksty zupełnie o niczym – to jest prawdziwy rock’n’roll. Jeden z naszych tekstów nawiązuje też do głównego bohatera filmu „Vanishing point” – mówi Ola.
Swoją muzykę, członkowie zespołu określają jako rock’n’roll. - Nie zastanawiamy się nad gatunkiem ani stylizacją. Każdy z utworów powstawał pod wpływem określonych emocji, my nazywamy to rock’n’rollem, mieści się w nim wiele gatunków – przyznają muzycy.
Gra w zespole wiąże się z wieloma wyrzeczeniami. Paweł jest ojcem dwójki dzieci, Ola z Damianem mają na wychowaniu jedną córeczkę, zaś Piotrek swojego potomka doczeka się już tej wiosny. Opieka nad dziećmi i praca zawodowa to obowiązki, które ciężko pogodzić z grą w zespole, jednak muzycy nie zrażają się.- Jak ktoś chce, to szuka sposobu. Jeśli nie chce, to szuka powodu – kwituje Ola.
Dlaczego zespół, który w stu procentach jest tworzony przez mieszkańców naszego miasta, jako miasto rodzinne podaje Opole? Jak twierdzą jego członkowie, Kędzierzyn-Koźle nie jest gościnnym miejscem dla pasjonatów muzyki.
- Od lat gramy w Kłodnicy. Warunki są, jakie są – aktualnie w osiedlowym domu kultury jest temperatura taka, jak na zewnątrz, ale my cieszymy się z tego co mamy – jest gdzie prowadzić próby, mamy też dokąd wrócić. Jeśli chodzi o miasto, to nie mamy z nim właściwie żadnego kontaktu. Miejski Ośrodek Kultury ma swoje zasady, do których ciężko jest przystosować się zespołowi, w którego szeregach grają ludzi aktywni zawodowo. Kiedyś w mieście organizowane były przeglądy zespołów, można było posłuchać innych kapel, zapoznać się z ich twórczością i wymienić doświadczeniami. Teraz w tej materii nic się nie dzieje. – mówi Paweł.
Paradoksalnie, jak przyznają członkowie zespołu, zdarza im się, że bardziej znani są poza rodzinnym miastem. W swojej pięcioletniej historii Znikający Punkt koncertował już we Wrocławiu, Katowicach, Opolu, Częstochowie, czy Chorzowie.
- Najtrudniej jest nam jednak zagrać w rodzinnym mieście. Gdy do Kędzierzyna-Koźla przyjeżdża zagrać jakiś znany artysta, zazwyczaj supportuje mu kapela spoza miasta. – przyznają muzycy jako przykład podając sierpniowy koncert grupy „Trzynasta w samo południe”, której supportowały zespoły grające muzykę z gatunku reggae daleką od twórczości kapeli.
- W normalnych miastach odbywa się to tak, że przy okazji wydarzeń muzycznych promuje się mniej znanych artystów z własnego podwórka. Dla nas występ przed szerszą publicznością w mieście byłby świetną okazją do promocji. Problemem jest jednak to, że nie ma żadnego kontaktu między MOK-iem a zespołami grającymi w mieście. Wyjątkiem jest tu pan Wiesiu Kwinta, który jako jedyny wyciąga do nas pomocną rękę – mówi Ola.
Kiedy będzie można na własne oczy usłyszeć Znikający Punkt? Okazją do tego będzie sobotni koncert „Rock na Nowy Rok” w domu kultury Lech na osiedlu Blachownia. Oprócz Znikającego Punktu na scenie zaprezentuje się zespół Inni. Koncert rozpocznie się o godzinie 18, wstęp wolny.
Trudne życie muzyka w Kędzierzynie-Koźlu. Rozmowa z członkami zespołu Znikający Punkt
- Leszek Pietrzak
- 29.01.2015 18:52
Napisz komentarz
Komentarze