Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 27 lipca 2024 13:25
Reklama
Reklama
Reklama

Gdzie się podziali wszyscy ludzie byłego prezydenta?

Łaska wyborców na pstrym koniu jeździ. Jednego dnia jest się prezydentem miasta albo inną figurą wysoko postawioną w urzędowej hierarchii, drugiego trzeba spakować manatki i pożegnać się z dotychczasowym życiem zawodowym. Co wtedy? Przed takim dylematem pod koniec zeszłego roku stanął poprzedni prezydent Kędzierzyna-Koźla i jego najbliżsi współpracownicy. Sprawdzamy, gdzie są dzisiaj i co porabiają. Losy niektórych potoczyły się bardzo zaskakująco.

Artykuł ukazał się w Tygodniku Kędzierzyńsko-Kozielskim Dobra Gazeta (nr 2).

Najmniejszy problem z ponownym zorganizowaniem sobie życia zawodowego miał sam Tomasz Wantuła. Gdy w 2010 roku zasiadł na fotelu prezydenta Kędzierzyna-Koźla był jednocześnie lekarzem na oddziale geriatrii szpitala w powiatowym szpitalu. Mimo że był krytykowany za niepoświęcanie się w stu procentach sprawom miasta z pracy lekarskiej nigdy nie zrezygnował i praktykował w wymiarze większym niż to było konieczne do zachowania uprawnień. Sam Wantuła odpowiadał, że praca w szpitalu z niczym mu nie koliduje i powtarzał, że lekarzem jest się do końca życia, a prezydentem bywa. Te słowa już podczas kolejnych wyborów samorządowych okazały się prorocze.

Medycyna i obradowanie

Tomasz Wantuła przegrał w drugiej turze z Sabiną Nowosielską i musiał opuścić urząd. Został co prawda radnym powiatowym, ale jest to funkcja na tyle mało absorbująca, że znów w pełni mógł poświęcić się medycynie. W trakcie kadencji Wantuła zawodowo pożegnał się ze szpitalem w Kędzierzynie-Koźlu, podejmując pracę w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Głogówku podlegającym pod Prudnickie Centrum Medyczne, którego wówczas dyrektorem był Anatol Majcher, wcześniej dyrektor szpitala w Kędzierzynie-Koźlu.

Gdy zadzwoniliśmy do byłego prezydenta, pełnił akurat dyżur.

tomasz wantuła- W dalszym ciągu pracuję w Głogówku, ale także ponownie na oddziale geriatrii szpitala w Kędzierzynie-Koźlu oraz prowadzę prywatny gabinet. Poza obowiązkami radnego zawodowo całkowicie poświęcam się więc medycynie – mówi Tomasz Wantuła.

Gdy rządzenie nie wychodzi na zdrowie

Ze znacznie poważniejszymi perypetiami po wyborach przyszło zmagać się zastępcom Tomasza Wantuły w urzędzie miasta: Pawłowi Ramsowi i Jackowi Królowi. Obaj dali się poznać szerokiej opinii publicznej Kędzierzyna-Koźla dopiero w poprzedniej kadencji. Rams objął stanowisko wiceprezydenta w 2011 roku, mając wówczas 26 lat i zawodowo będąc ratownikiem medycznym. Król został wiceprezydentem w 2013 roku, przechodząc z Miejskiego Zakładu Komunikacji, gdzie był wiceprezesem.

Po przegranych wyborach, a przed decyzją o odwołaniu z zajmowanych stanowisk wydaną przez nową prezydent, obaj wiceprezydenci dostarczyli do urzędu miasta zwolnienia lekarskie. Pomimo więc, że nie pełnią już swoich urzędów, nadal pozostają w stosunku pracy z gminą Kędzierzyn-Koźle, co wiąże się również uzyskiwaniem dochód, choć po pierwszym miesiącu chorobowego wypłatę wziął na swoje barki ZUS.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA


Pogorszenie się stanu zdrowia Ramsa i Króla akurat po ogłoszeniu niekorzystnych dla nich wyników wyborów – obaj bez powodzenia ubiegali się o mandaty radnych powiatowych, a w tym czasie szanse na reelekcje Wantuły mimo wygranej w pierwszej turze mocno stopniały – bardzo zbulwersowały opinię publiczną w Kędzierzynie-Koźlu. Doszło nawet do tego, że grupa radnych zwróciła się do ZUS z prośbą o kontrolę zasadności przedłożonych przez wiceprezydentów zwolnień lekarskich.

Jacek Król w dalszym ciągi korzysta ze zwolnienia. Za to sytuacja w przypadku Pawła Ramsa zrobiła się bardzo dynamiczna.

- Pan Paweł Rams 2 kwietnia zgłosił w UM zakończenie leczenia, w związku z czym od 1 maja zaczęło biec jego trzymiesięczne wypowiedzenie umowy o pracę i upłynie 31 lipca – informuje Jarosław Jurkowski z urzędu miasta.

Trudne sprawy

Nie to jednak budzi największe emocje i sprawiło, że Paweł Rams znów trafił na czołówki mediów. Okazało się bowiem, że dostał posadę w gabinecie wojewody opolskiego Ryszarda Wilczyńskiego  jako asystent wicewojewody Antoniego Jastrzembskiego. Zajmuje się współpracą z samorządami i organizacjami pozarządowymi, biurami parlamentarzystów, partiami politycznymi i innymi sprawami.

We wszystkim tkwi jednak jeden poważny szkopuł – były wiceprezydent razem ze swoim szefem i byłą szefową jego gabinetu zostali oskarżeni o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków w związku z nieprawidłowościami podczas procesu likwidacji szkół, a zawiadomienie w tej sprawie złożył nie kto inny, jak właśnie wojewoda Ryszard Wilczyński.

Na czym zdaniem wojewody polegać miało naruszenie prawa? W 2012 roku unieważnił on uchwały rady miasta w sprawie likwidacji trzech podstawówek, gdyż nie powiadomiono wszystkich rodziców uczniów, że jest taki zamiar. Rozstrzygnięcie miało wstrzymać wykonanie uchwał i to pomimo faktu, że radni zaskarżyli decyzję wojewody do sądu. Finalnie zresztą bezskutecznie. Szkoły zostały jednak faktycznie zlikwidowane, a komplikacje prawne z tego wynikające ciągną się do dzisiaj. Na tym właśnie według wojewody polegać miało złamanie prawa przez ówczesnego prezydenta Kędzierzyna-Koźla i stało się asumptem do złożenia w prokuraturze zawiadomienia o podejrzeniu dokonania przez niego przestępstwa.

Paweł Rams- Zawiadomienie wojewody odnosiło się wyłącznie do prezydenta, a zarzuty dla minie pojawiły się już w toku postępowania prokuratury, więc nieuprawnione jest twierdzenie, z czym już się spotkałem, że wojewoda złożył doniesienie na mnie – odpiera zastrzeżenia pojawiające się w związku z objęciem przez niego nowej funkcji Paweł Rams.

W urzędzie wojewódzkim również nie uważają, aby perypetie sądowe Pawła Ramsa były przy obecnym stanie sprawy przeszkodą do powierzenia mu obowiązków asystenta.

- Pan Rams był pracownikiem kędzierzyńsko-kozielskiego Urzędu Miasta, więc pewnie wykonywał on polecenia swojego przełożonego, którym był prezydent Tomasz Wantuła – skomentował sprawę na antenie Radia Opole, szef gabinetu wojewody Szymon Ogłaza, zaznaczając, że obowiązki Ramsa polegają na współpracy z wicewojewodą Jastrzembskim, „więc nie ma zbieżnych między tymi dwoma sytuacjami”.

Jak w ogóle doszło do tego, że Paweł Rams został asystentem wicewojewody Antoniego Jastrzembskiego z Polskiego Stronnictwa Ludowego?

- Cóż, otrzymałem taką propozycję i po prostu ją przyjąłem – stwierdza krótko Rams.

Sprawa trafiła już do Sądu Rejonowego w Kędzierzynie-Koźlu. 5 maja odbyła się pierwsza rozprawa.

Emigracja samorządowa



Z ekipy byłego prezydenta nie tylko Paweł Rams postanowił zawodowo spróbować sił poza Kędzierzynem-Koźlem. Były sekretarz urzędu miasta po wyborach został sekretarzem liczącej zaledwie 5,5 tys. mieszkańców gminy Tułowice w powiecie opolskim. Z kolei Gabriela Tomik, niegdyś wicestarosta kędzierzyńsko-kozielski z ramienia komitetu wyborczego Tomasza Wantuły, a później aż do wyborów specjalista do spraw Odry w urzędzie miasta, została wiceburmistrzem Kuźni Raciborskiej w województwie śląskim. Jak sama przyznaje, spodziewała się, że po wyborach nie będzie mogła kontynuować pracy w Kędzierzynie-Koźlu, ale przyjęła to ze spokojem, bo już po pierwszej turze nowy burmistrz Kuźni Raciborskiej zaproponował jej transfer.

Niedawno Gabriela Tomik pojawiła się w dawnym miejscu pracy przy okazji wizyty inwestorów, którzy zamierzają stworzyć w kozielskim porcie wielką bazę logistyczną.

gabriela tomik- Sama zdarłam w tym porcie z dwie pary szpilek – żartuje Gabriela Tomik. - Sprawy Kędzierzyna-Koźla bardzo leżą mi na sercu i trzymam za nie kciuki. Nadal przecież tutaj mieszkam. Dlatego cieszę się, że rozpoczęte jeszcze w poprzedniej kadencji rozmowy z inwestorami zmierzają w dobrym kierunku, bo to oznacza tak oczekiwane ożywienie gospodarcze Odry i ogromne korzyści dla wszystkich nadodrzańskich gmin i regionów. Znam opolski punkt widzenia na te kwestie, co teraz bardzo mi się przydaje – mówi Tomik, która w Kuźni Raciborskiej także zajmuje się m.in. sprawami związanymi z tą rzeką.

Kiedyś znowu razem?

Halina Damas-ŁazowskaKobiety w ścisłym środowisku politycznym byłego prezydenta miały szerszą reprezentację. Elżbieta Czeczot, była przewodnicząca rady miasta, nie zdobyła w wyborach mandatu na kolejną kadencję. Nadal jednak jest obecna w życiu publicznym jako dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Z kolei Halina Damas-Łazowska wróciła do pracy pedagogicznej w szkole.

- Pracuję tam, gdzie pracowałam przed objęciem funkcji w urzędzie miasta i mam się całkiem dobrze – mówi Halina Damas-Łazowska.

Drogi ludzi jeszcze niedawno rządzących Kędzierzynem-Koźlem mocno się więc rozeszły. Czy to środowisko jeszcze kiedyś zewrze szeregi na gruncie politycznym i spróbuje powalczyć o odzyskanie władzy w mieście?

- Jest to bardzo trudne pytanie – stwierdza tylko Tomasz Wantuła.

gabriela tomik

gabriela tomik


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
@Xxx 12.05.2021 13:25
Spokojnie. To PO i KO broniło Sądy by były niezależne. Zapewne ci "biedni i pokrzywdzeni" są w "totalnej opozycji." Swój swojemu nie zrobi krzywdy. Oglądaj dalej swoje filmy serii xxx.

Xxx 12.05.2021 12:22
Bajzel jaki narobił Ziobro w sądach, sprawi, że nie będą siedziec

qwer 12.05.2021 11:09
owszem siedzą, ale na cieplych stołkach

Temida 12.05.2021 05:49
Ci ludzie już nigdy nie powinni sprawować jakiejkolwiek władzy. Oni powinni już dawno siedzieć.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ