Klubowi Platformy Obywatelskiej w radzie miasta grozi rozłam. O tarciach w tym środowisku słychać już od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz wyszły one poza zacisze gabinetów. Prezydent Sabina Nowosielska może stracić popierającą ją stabilną większość w kształcie, który uformował się na początku kadencji. Nie oznacza to, że straci ją w ogóle. Na jej stronę może przejść opozycja i otwarcie także niektórzy radni niezależni. Taki rozwój wypadków zwiastowałby znaczące polityczne przetasowanie w rozkładzie sił rządzących Kędzierzynem-Koźlem.
O tym jak trudne jest rządzenie, gdy większość szabel w radzie miasta zwrócona jest opozycyjnie, przekonali się zarówno Wiesław Fąfara w swojej drugiej kadencji, jak i Tomasza Wantuła. Czy historia znów się powtórzy? Przynajmniej na razie nic na to nie wskazuje. Jedną większość może zastąpić inna.
Kością niezgody, która spowodowała eskalację dotąd tlących się animozji wśród radnych mającego większość głosów w radzie miasta klubu Platformy Obywatelskiej, okazała się gala boksu, a dokładnie pieniądze, które ze strony gminy muszą zostać zaangażowane, aby impreza mogła się odbyć. To 150 tys. zł, które jednak, o czym zapewniła prezydent Sabina Nowosielska zamierzająca ściągnąć imprezę do Kędzierzyna-Koźla, w dużej części mają zostać pokryte przez sponsorów. Nawet w wymiarze dwóch trzecich kosztów, które wzięła na siebie gmina.
W to, jak i w ogóle sens organizowania tego wydarzenia, powątpiewa duża część radnych klubu Platformy Obywatelskiej skupionych wokół przewodniczącego rady miasta Andrzeja Kopcia i szefowej klubu PO w radzie miasta Ewy Czubek. Nie poparli oni zmian w budżecie wprowadzających pieniądze na galę, ale zostali przegłosowani i to również przez radnych z własnego środowiska. To oznacza, że podział w klubie stał się jawny, co może mieć poważne konsekwencje dla ładu politycznego ustalonego po wyborach w 2014 roku.
- To są poważne pieniądze. Szczególnie w sytuacji naszego miasta, gdy na każdym kroku coś trzeba zrobić, a do tego słyszymy, że ciągle brakuje pieniędzy. Jak więc możemy wspierać organizację prywatnego przedsięwzięcia rozrywkowego? Prezydent Nowosielska zapomina chyba, że nie podejmuje już decyzji w firmie, a w samorządzie, gdzie są inne priorytety i trzeba szukać konsensusu – uważa jeden z radnych sprzeciwiających się organizacji gali.
Jak mówi przewodniczący Andrzej Kopeć, to, że chodzi akurat o tę galę boksu, ma znaczenie drugorzędne. Po prostu uważa, że wspieranie publicznymi pieniędzmi organizatora komercyjnego widowiska, i to w takim zakresie, nie przyniesie miastu współmiernych korzyści. Kopeć przypomina podobną sytuację w poprzedniej kadencji samorządu, gdy za ponad 200 tys. zł ściągnięto do Kędzierzyna-Koźla start jednego z etapów kolarskiego wyścigu Tour de Pologne. Jest zdania, że tamten wydatek się nie zwrócił, bo efekt promocyjny okazał się słaby.
- Musimy rozsądnie wydawać środki publiczne. Choć nie są to pieniądze moje, to jako radnemu powierzono mi za nie odpowiedzialność. Stąd moja postawa. Gmina ma bardzo dużo wydatków pierwszej potrzeby, na które brakuje pieniędzy i na to na tym powinniśmy się przede wszystkim skupić – mówi Andrzej Kopeć.
Radny Ryszard Masalski, obecnie radny niezrzeszony, a niedawno jeszcze w klubie Radnych Niezależnych, z którego zrezygnował, aby zostać z poparciem klubu PO szefem komisji rewizyjnej rady miasta, poszedł na sesji o krok dalej. Według niego miasto nie tylko nie powinno dokładać się do gali, ale jeszcze zażądać od organizatora opłaty za wynajem hali. Przekonywał, że środki publiczne powinny być wydawane na zupełnie inne cele. A organizację gali trudno zmieścić w ramach statutowych zadań gminy.
- Hala sportowa powinna być miejscem, które wynajmuje się podmiotom na organizację różnych imprez. A my jeszcze zamierzamy im dopłacać. Chcemy sięgać gwiazd, a problemów pod nogami nie widać. Stoimy w błocie, a głowy mamy w chmurach. Spójrzmy w dół i zobaczmy problemy maluczkich – mówił obrazowo Masalski, dochodząc w końcu do konkluzji, że wnioski składane do budżetu przez radnych są najwyraźniej mniej wartościowe, skoro nie są akceptowane. W przeciwieństwie do ofert „nieznanych osób”, jak określił organizatorów gali.
W trakcie sesyjnej debaty Masalski kilka razy „robił wycieczki” pod adresem prezydent Nowosielskiej, co zdarzało się już na poprzednich obradach, mówiąc na przykład, że „nie widzi w niej skromności”. Radny dużo czasu poświęcił również na spieranie się z prezydent o istotę promocji gminy. Wedle niego organizowanie gali boksu jest promocją słabą, czego Nowosielska nie zostawiła bez komentarza.
- Rozumiem, że pan się świetnie zna na promocji, bo o ile pamiętam naszą rozmowę, jako jedyną formę promocji uważa pan swoją drogę do Rzymu w ubraniu żołnierza. Ja trochę pracowałam w promocji. Nie trochę, ale długo. Wiem, czym jest promocja i jakie są mierniki. Promocja ma swój wymiar i można to wyliczyć. Nie chodzi pan na imprezy sportowe, promocyjne. Ja przynajmniej pana nie widziałam. Wtedy zobaczyłby pan, ile osób bierze w tym udział. Ale lubię rozmawiać z profesjonalistami, którzy wiedzą, czym jest promocja – odparła Sabina Nowosielska.
Większość radnych dostrzegła jednak korzyści w ściągnięciu do Kędzierzyna-Koźla pięściarskiej imprezy. Nie tylko sprowadzające się do wymiaru promocyjnego.
- Jestem za organizacją gali. Ona rzeczywiście sporo kosztuje, ale raz, że zapewni miastu efekt promocyjny, a dwa, że sprawi mnóstwo frajdy naszym chłopakom, którzy trenują boks. Możliwość uczestniczenia w profesjonalnym wydarzeniu bokserskim na pewno będzie dla nich wielkim przeżyciem – przekonywał niezrzeszony radny Tomasz Scheller.
Scheller był przeciwny ograniczaniu kwoty do 50 tys. zł w zapisie w uchwale budżetowej, czego domagała się część radnych PO. Jego zdaniem oznaczałoby to przekreślenie szans na organizację imprezy. Na początku lutego miasto musi zapewnić organizatora o wsparciu w wysokości 150 tys. zł. Jeżeli w budżecie znalazłoby się tylko 50 tys. zł, na pozostałe sto w ciągu zaledwie kilku dni trzeba by zdobyć sponsorów. Wpisując do budżetu całe 150 tys. zł miasto będzie miało trzy miesiące, aby znaleźć inne źródła sfinansowania dwóch trzecich wkładu leżącego po jego stronie.
- Trzeba promować to miasto, a ta gala boksu jest do tego dobrą okazją – mówił także radny niezrzeszony Adam Sadłowski. – Musimy pokazywać, że poza pracą w Kędzierzynie-Koźlu można też żyć i przyjemnie spędzać czas. Mariusz Wach to w boksie wielkie nazwisko. Był już zresztą w Kędzierzynie-Koźlu. Trenował z naszą sekcją bokserską. Na pewno więc przyciągnie wielu ludzi – ocenia Sadłowski.
Prezydent Sabina Nowosielska broniła pomysłu organizacji gali w Kędzierzynie-Koźlu. Jej zdaniem nakłady poniesione przez miasto będą wielokroć niższe od korzyści, które przyniesie organizacja tego wydarzenia.
- Podczas spotkania z organizatorem zostało wyraźnie powiedziane, że kosztem miasta będzie 50 tysięcy złotych, a pozostałe 100 tysięcy zostanie pozyskane od sponsorów. Kwota wpisana do projektu zmian w budżecie dlatego jest pełna, abym ja i moi zastępcy mieli czas oraz podstawę do rozmów ze sponsorami. Bierzemy więc odpowiedzialność, ale robimy wszystko, by te sto tysięcy znaleźć – wyjaśniała Sabina Nowosielska. Organizatorzy oszacowali koszty gali w Kędzierzynie-Koźlu na pół miliona złotych. – Nie jest tak, że organizatorzy są na nas skazani i muszą się prosić. Mają inne możliwości, a nasze miasto jest tylko jedną z rozważanych lokalizacji. Jeśli się nie zgodzimy, gala po prostu odbędzie się gdzie indziej. A byłoby naprawdę szkoda. W czasie gali może zostać pokazany nasz film promocyjny. Pierwsi na ringu mają pojawić się zawodnicy trenujący w „Chemiku”. W ramach tych 50 tysięcy to naprawdę wiele – uważa prezydent.
Tło sporu, do którego doszło na sesji, może wydawać się zawiłe. Na komisję finansowo-gospodarczą rady miasta trafił projekt zmian w budżecie wprowadzających 150 tys. zł jako wkład miasta do organizacji gali boksu. Rozgorzała ożywiona dyskusja o tym, czy miasto stać na taki wydatek. Ostatecznie wniosek obcinający kwotę do 50 tys. zł złożyła radna Ewa Czubek. Nie został on jednak przyjęty. Mimo to prezydent Sabina Nowosielska wzięła pod uwagę zastrzeżenia radnych i autopoprawką zmniejszyła kwotę przeznaczoną na boks do owych 50 tys. zł. Już na sesji rady miasta, gdy radny Adam Oczoś z klubu radnych niezależnych ogłosił zamiar sporządzenia wniosku ponownie wprowadzającego do projektu 150 tys. zł, prezydent powróciła do swojej pierwotnej propozycji. A tego nie chciała zaakceptować część radnych PO. Powstał klincz.
Przewodniczący Andrzej Kopeć złożył własny wniosek ponownie redukujący kwotę do 50 tys. zł. Wtedy w klubie PO pierwszy raz doszło do tak wyraźnego pęknięcia – w głosowaniu nie został on przyjęty.
Jego wyniki pokazują, gdzie przebiega linia podziału. Za głosowali Sylwia Artuna, Ewa Czubek, Andrzej Kopacki, Andrzej Kopeć, Michał Nowak, Dorota Mrówka, Witold Rusak i Grzegorz Mateja. Wstrzymała się Katarzyna Dysarz, przeciw byli Beata Łobodzińska, Przemysław Pawlik, Grażyna Radka i Dorota Zasłonka.
Ostatecznie uchwała o przyjęciu zmian w budżecie z zapisanymi 150 tys. zł na galę przyjęta została przez część radnych PO, opozycję i radnych niezrzeszonych. Czy to pierwsza jaskółka zwiastująca kształtowanie się nowej większości w radzie miasta, czy tylko incydent?
- Opozycja wyczuła moment i postanowiła zagrać na rozbicie jedności w klubie PO, co im się zresztą udało – komentuje jeden z radnych.
Oficjalnie jednak w całym sporze chodziło wyłącznie o to, czy galę boksu organizować, czy też nie.
- Wytworzyła się kuriozalna sytuacja ze sprawy wydawałoby się błahej. Rzecz prosta urosła do rangi jakichś rozgrywek politycznych. Dziwi mnie to, ale tak właśnie było – komentuje Adam Oczoś z klubu Radnych Niezależnych. Czy rzeczywiście opozycja przyodziała owczą skórę tylko po to, aby podsycić podziały w klubie Platformy? – Radni Niezależni od początku byli uznawani przez klub Platformy jako opozycja. My sami nie uważamy się za opozycję, tym bardziej w stosunku do pani prezydent. Jeżeli są pomysły dobre, popieramy je. Gdy mamy zastrzeżenia, mówimy o tym. Dziś zagłosowaliśmy za poprawkami pani prezydent, bo uważamy, że warto, aby to wydarzenie sportowe odbyło się w Kędzierzynie-Koźlu. Jeśli klub Platformy uznał to za grę polityczną, nic nie mogę na to poradzić – dodaje.
W klubie Platformy Obywatelskiej gorzej układa się od kilku miesięcy. Różne są wyobrażenia o kształtowaniu relacji z prezydent Sabiną Nowosielską. Prezydentem została jako kandydatka Platformy, choć nie była członkiem tej partii.
W samorządowym praniu wyszły także różnice światopoglądowe. Jak przy głośnej sprawie nadania tytułu „Zasłużony dla miasta” pisarzowi Januszowi Rudnickiemu.
Dziś widać już wyraźnie, że w klubie PO wykształciły się do pewnego stopnia płynne dwie frakcje. Ta skupiona wokół Andrzeja Kopcia, Ewy Czubek oraz radnego Michała Nowaka i radnych stojących murem za prezydent Sabiną Nowosielską, jak Dorota Zasłonka, Beata Łobodzińska czy Grażyna Radka. W sprawie gali, w klubie nie udało się utrzymać dyscypliny głosowania, o ile podczas dyskusji za zamkniętymi drzwiami w przerwach sesji takową zarządzono, czego jednoznacznie nie potwierdził przewodniczący Andrzej Kopeć.
- Są to nasze pewne wewnętrzne ustalenia, o których może nie chciałbym mówić – stwierdza Andrzej Kopeć. Czy ostatnie wydarzenia oznaczają, że klub radnych PO się podzielił i grozi mu rozpad? – Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Rzeczywiści radni Platformy podzielili się w tym głosowaniu. Podobnie było zresztą podczas głosowania nad sprawą Rudnickiego. Dążymy w klubie do jednomyślności, aby prezentować zwarte stanowisko na zewnątrz, co niestety nie zawsze się udaje. Wtedy pojawiają się emocje. Niestety, dziś klub pokazał swoją słabość – przyznaje Kopeć.
Na razie przewodniczący nie chce dywagować, czy wydarzenia z sesji przełożą się na decyzje personalne w klubie. Z pewnością wszystko będzie przedmiotem dyskusji w lokalnych władzach PO, ale na nie wszystkich niesubordynowanych radnych należących do klubu może zrobić to większe wrażenie. Nie każdy jest w partii. W grę wchodzi też oczywiście wykluczenie z klubu, ale to oznaczałoby, że straci on większość w radzie miasta. A w grze o władzę nie ma miejsca na próżnię.
Jedność rządzącej Platformy znokautowana na gali boksu. Sypie się pewna większość w radzie miasta
- 31.01.2016 13:49
Powiązane galerie zdjęć:
Napisz komentarz
Komentarze