Zakłady Azotowe Kędzierzyn od pięciu lat są częścią Grupy Azoty i jednym z najważniejszych filarów tego największego polskiego koncernu chemicznego pod kontrolą Skarbu Państwa. Spółka osiąga dobre wyniki, dużo inwestuje i się rozwija. Tak wcale nie musiało być. Niewiele brakowało, a najważniejszy pracodawca w Kędzierzynie-Koźlu byłby dziś w zupełnie innych rękach.
Artykuł ukazał się w Tygodniku Kędzierzyńsko-Kozielskim Dobra Gazeta - nr 29.
W najnowszej własnościowej historii ZAK jest kilka kamieni milowych – pierwszy to powołanie spółki kapitałowej w miejsce przedsiębiorstwa państwowego, co nastąpiło w 1992 roku i wpisywało się w reformy gospodarcze prowadzone po wcześniejszych przemianach politycznych w Polsce. W 2005 roku przeniesiono 80 proc. akcji firmy do Nafty Polskiej, spółki Skarbu Państwa, której rolą była prywatyzacja i restrukturyzacja państwowego przemysłu chemicznego i paliwowego. Na Zakłady Azotowe w Kędzierzynie-Koźlu, podobnie jak Azoty w Tarnowie, wkrótce zęby zaczęli ostrzyć sobie Niemcy z koncernu Petro Carbo Chem (PCC). Zakłady potrzebowały pieniędzy. Sprzedaż była więc o włos.
Kto pierwszy na giełdzie
Tamten czas był dla spółki trudny. Mocno odczuła ona skutki światowego kryzysu gospodarczego. W 2009 roku groziła jej utrata płynności finansowej. Banki zaczęły odmawiać dalszego kredytowania. Prowadzono wtedy strategiczną dla firmy inwestycję budowy nowej instalacji kwasu azotowego. Zła karta w końcu jednak zaczęła się odwracać. Kolejne negocjacje z PCC zostały ostatecznie zerwane w połowie 2010 roku.
To, jak przebiegał proces integracji ZAK w Grupie Azoty od momentu konsolidacji aż po dzień dzisiejszy, w największej mierze zależało od kilku osób: Jerzego Marciniaka, pięć lat temu prezesa Zakładów Azotowych w Tarnowie-Mościcach, a później Grupy Azoty i przez pewien czas także spółki w Kędzierzynie, Krzysztofa Jałosińskiego, prezesa ZAK do stycznia 2011 roku, oraz Adama Leszkiewicza, obecnego prezesa. Likwidatorem Nafty Polskiej, gdy ważyła się sprzedaż ZAK i Tarnowa na rzecz PCC, a później w okresie konsolidacji, był Wiesław Skwarko. Przewodniczył także radom nadzorczym zakładów w Tarnowie i później w Kędzierzynie.
– Bardzo się cieszę, że doszło do konsolidacji, bo należy przypomnieć, że rozmowy z PCC były już bardzo zaawansowane. W 2006 roku mieliśmy już w zasadzie gotowe umowy. Nie doszło do finalizacji, być może na szczęście – przyznaje dziś Skwarko.
Konsolidacja Kędzierzyna z Tarnowem już wtedy zatem także mogła dojść do skutku. Tyle że pod znakiem PCC.
Później podjęto decyzję o wprowadzeniu obu spółek na giełdę. Tarnowowi udało się to szybciej – już w czerwcu 2008 roku. Mimo kontynuowania prac nad prospektem emisyjnym ZAK ostatecznie spółka nie weszła na giełdę w grudniu 2008, jak wówczas to planowano. W rezultacie to Tarnów, osiągający niższe wyniki finansowe, przejął kontrolny pakiet akcji ZAK, a nie odwrotnie. Taka koncepcja również była.
Zamiast sprzedawać polskie zakłady chemiczne osobno, postanowiono je skonsolidować, co z perspektywy czasu wydaje się najlepszą możliwą decyzją na tamten moment. Dokładanie 20 października 2010 roku nastąpiło przejęcie większościowego pakietu akcji ZAK przez spółkę z Tarnowa. Było to początkiem Grupy Azoty, do której później dołączyły także zakłady w Policach i Puławach oraz mniejsze firmy. Tarnów przejął 52 proc. Kędzierzyna za kwotę 150 mln zł. Rok później akcjonariat Tarnowa w Kędzierzynie wzrósł do 93 proc. O wcześniejszych problemach z płynnością można było wreszcie zapomnieć.
Czas inwestycji
Jak dynamicznie rozwinął się ZAK w ostatnich latach, pokazują rosnące przychody spółki. O ile w 2010 roku kształtowały się one na poziomie ponad 1,7 mld zł, w zeszłym roku było to już ponad 2 mld. Jednakże spadło zatrudnienie – z 1751 do 1597 etatów, ale też nastąpił wzrost średniego wynagrodzenia – z 5027 zł w 2010 roku do 6420 zł w roku ubiegłym. Co bardzo ważne, firma dużo inwestowała. Od 2010 roku do połowy roku 2015 nakłady wyniosły aż 539 mln zł. To pieniądze wydane na remonty i budowę nowych instalacji – m.in. wspomnianej już instalacji kwasu azotowego, a także stacji uzdatniania wody i instalacji do produkcji plastyfikatora nieftalanowego Oxoviflex.
Duże nakłady na inwestycje oznaczają, że spółka się umacnia i rozwija, a to pozwala ze spokojem myśleć o przyszłości. Tym bardziej że kolejne inwestycje są w toku – m.in. budowa nowej elektrociepłowni i modernizacja magazynu nawozów. Obecnie trwają prace nad dokumentem, który będzie określał rozwój spółki aż do roku 2025.
Grupa Azoty ZAK w ciągu pięciu ostatnich lat przeprowadziła też szereg procesów restrukturyzujących: sprzedano spółki zależne, które nie były bezpośrednio związane z produkcją chemiczną. Nowych właścicieli mają spółka transportowa Autozak oraz hotele w Ustce i Kędzierzynie-Koźlu. Uporządkowano także teren samych zakładów poprzez rozbiórki niepotrzebnych budowli i sprzedaż niektórych nieruchomości.
Nawozowa drużyna
Proces konsolidacji kędzierzyńskiej spółki ze spółką w Tarnowie ze zrozumiałym niepokojem zawsze towarzyszącym tak dużym zmianom obserwowali zwykli pracownicy zakładu.
– Nie ukrywam, że gdy wchodziliśmy do Tarnowa, wszyscy pracownicy mieli obawy. Wówczas już od kilku lat pojawiały się różne możliwości wejścia w inne grupy kapitałowe. Sądzę, że dziś znaleźć można naprawdę niewielu pracowników, którzy uważaliby, że konsolidacja z Grupą Azoty nie była korzystna. Coś, co wydawało się pewnym zagrożeniem, przyniosło korzyści i stabilizację – mówi Paweł Polański, pracownik Grupy Azoty ZAK, a jednocześnie przedstawiciel załogi w radzie nadzorczej spółki.
A jak wyglądała konsolidacja po stronie Azotów w Tarnowie? Tu niepokojów z racji pozycji w całym procesie nie było aż tak wiele. Wręcz przeciwnie, mówiło się przyjęciu do rodziny „siostry z Kędzierzyna”.
– Rzeczywiście, tak to traktowaliśmy – przyznaje Andrzej Skolmowski, dziś wiceprezes Grupy Azoty, a pięć lat temu wiceprezes Zakładów Azotowych Tarnów-Mościce. – Myślę, że sposób przejęcia pakietu akcji przebiegł w sposób bardzo naturalny. Spędziliśmy w Kędzierzynie dużo czasu, negocjując umowę społeczną. Od początku dostrzegaliśmy korzyści, które mogą wyniknąć z przejęcia, i doszliśmy do wniosku, że wspólnie możemy zdziałać bardzo dużo. Spółki pasowały do siebie. Szybko rozpoczęliśmy tworzenie wspólnych rozwiązań i czerpanie z efektu synergii. Z różnych stron pojawiały się wtedy opinie o utracie suwerenności, ale tak naprawdę dla ZAK była to jedynie zmiana Nafty Polskiej na Tarnów. A my, jak już mówiłem, nasze uzgodnienia zawsze traktowaliśmy jako działania podejmowane razem. Zaczęliśmy myśleć w kategorii wspólnej drużyny nawozowej – tłumaczy Skolmowski.
Ambicje do kieszeni
Jerzy Marciniak, prezes tarnowskich Azotów w czasie konsolidacji, mówi jednak o pewnym poczuciu wyższości, jaki obie spółki miały względem siebie.
– Kędzierzyn zawsze miał przekonanie, że jest spółką lepszą, z lepszymi wynikami. Z kolei Tarnów uważał, że skoro wpakował połowę pieniędzy, jakie uzyskał z debiutu giełdowego, aby ratować Kędzierzyn, też ma prawo, by być rozgrywającym. A więc ogromnym sukcesem tamtych czasów było to, że udało się dostrzec wspólne korzyści i zwyciężyć – ocenia Jerzy Marciniak.
Z jeszcze innej strony połączeniu mógł przyglądać się Dariusz Bednorz, w 2010 roku świeżo upieczony dyrektor jednostki nawozowej w Kędzierzynie, który po konsolidacji objął tę sferę również w Tarnowie.
– Zarówno w ZAK, jak i w Tarnowie przejęcie budziło wiele emocji, ale trzeba zaznaczyć, że również pozytywnych – wspomina Bednorz. – Tak jak w Kędzierzynie, niepewność objawiała się też w Tarnowie. W końcu przyszedł nowy dyrektor, człowiek z zewnątrz. Udało się jednak to, co planowaliśmy. Dzięki wspólnemu wysiłkowi. Zintegrowaliśmy nawozy i na nowo spozycjonowaliśmy na rynku. Przestaliśmy ze sobą konkurować, tworząc silną konkurencję dla innych. Myślę, że ten czas był bardzo pozytywny – ocenia.
W Grupie Azoty dziś już nikt nie ukrywa, że w okresie konsolidacji pojawiały się także poważne opracowania wskazujące na szkodliwość integracji. Miała ona nie przysłużyć się żadnemu z zakładów, a jako korzystniejszą wskazywano wzajemną konkurencję. Bardzo trudno jest dziś o miarodajną projekcję tego, jak wyglądałaby sytuacja w polskiej chemii, gdyby nie wielka konsolidacja pod znakiem Grupy Azoty. Cieszmy się więc tym, że jest dobrze.
Jeśli nie Grupa Azoty dla kędzierzyńskiego zakładu, to co?
- Grzegorz Stępień
- 09.11.2015 07:41
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze